Odkrycia przy stole
– I czego się nauczyłaś? – zapytał tata.
– Że często używamy oczu…
– Ale to nieprawda! Teraz czuję zapach…- zauważył Jakub śmiejąc się i wdychając powietrze jak pies tropiciel.
– No więc zamknij oczy i zgadnij, co mamy na kolację! – rzuciła wyzwanie Zosia.
– Wspaniały pomysł, ja też gram. – powiedział tata zamykając oczy i szukając po omacku szklanki wody.
– No dalej, dalej, gramy! – wykrzyknęła Zosia – Ja i mama będziemy wymyślać zadania, a Wy musicie je rozwiązywać bez podglądania. Nie możecie otworzyć oczu nawet na sekundę. Co o tym myślisz mamo?
– Wydaje mi się, że to jest świetny pomysł Zosiu. Zacznijmy od razu… Użyjcie węchu, aby zgadnąć co jest w piekarniku.
– Zobaczmy, a właściwie powąchajmy… APSIK APSIK czuję zapach rozmarynu i szałwi! – odpowiedział przygotowany tata.
– Dokładnie i czego jeszcze?
– Pieczonych ziemniaków! – wykrzyknął Jakub. – Moich ulubionych…MNIAM.
– Dokładnie, ale tym razem dodałam specjalny składnik, który bardzo lubię. Postępowałam według przepisu babci, którego używała, gdy ja i tata byliśmy zaręczeni…
– Ja wiem, ja wiem, cebulę! – wykrzyknął pewny siebie tata.
– Pomyłka! A poza tym, wybacz, od kiedy lubię cebulę?!? – zapytała rozczarowana mama.
– Dalej Jakub, Ty spróbuj: tym razem możesz skorzystać ze smaku. – powiedziała Zosia karmiąc swojego brata za pomocą łyżeczki pełnej…kto wie czego?
– Nie rozumiem…- odpowiedział. – Jest miękkie, ale też troszkę twarde, jest słone, ale też trochę słodkie… Potrzebuję wskazówki!

– Jest pomarańczowa i robi UUUUHHHHHUUU – dodała śmiejąc się Zosia. W międzyczasie Mrs Fridge, która czuła się wykluczona ze wszystkich degustacji, skorzystała z okazji, żeby puścić w tle spektralną ścieżkę dźwiękową, nawiązującą do tematu…
Jakub wystraszył się i otworzył oczy: – To dynia! – wykrzyknął patrząc na brytwannę ziemniaków i dynii w piekarniku. – Nigdy bym nie zgadł…
– A widzisz, mówiłam, że często używamy oczu. Tymczasem, aby cieszyć się każdą chwilą musimy używać wszystkich zmysłów! – zauważyła Zosia.
– Teraz kolej na słuch… – stwierdziła mama, która nareszcie usiadła. Najpierw słychać niewielkie stuknięcie, a następnie wiele…KRIK KRIK KRIK.
– Frytki!, Nie, KRAK… Wiem, wafle ryżowe… – Jakub i tata zaczęli zgadywać, usiłując przypomnieć sobie każdy rodzaj chrupiącej żywności.
– Posłuchajcie lepiej! – wykrzyknęła Zosia
– A póżniej pomyślcie o menu… – dodała mama. – Według Was, przygotowałabym ziemniaki, dynię i wafle ryżowe? Byłoby to nie tylko marnowanie żywności, ale także posiłek bez składników odżywczych…
– Mówiłaś coś o białku? – zauważył tata łapiąc w locie wskazówkę. – Zrobiłaś żeberka? – zapytał pełen nadziei…
– Ale tato, żeberka nie robią KRIK KRIK, nie mają skorupki… – zauważyła Zosia nie zdając sobie sprawy, że w taki sposób zdradziła tajemnicę.
A właśnie, Jakub od razu zgadł – Jajka! To skorupki jajek, które robią KRIK KRIK.
– Brawo, właśnie tak. – uśmiechnęła się mama – Teraz jedzmy, bo ostygnie.
– Ale mamo, brakuje dotyku! – wtrąciła Zosia.
– Masz rację, zróbmy w ten sposób: teraz zjedzmy, a po kolacji zorganizujemy wielki finał.
Kolacja była całkiem zabawna: tata opowiedział historię, gdy skosztował najbardziej pikantnego na świecie chili i zrobił się cały czerwony. Pmimo że na dworze był śnieg, jemu było gorąco…do tego stopnia, że ubrał się w kostium i wybiegł na zewnątrz. Mama, przypomniała sobie zapach przypraw podczas podróży poślubnej i zapachy targu rybnego z dzieciństwa, gdy wcześnie rano odprowadzała swojego dziadka do portu.
Podczas gdy Zosia słuchała opowiadań, rozmyślała o ostatnim zadaniu. Jakiej żywności mogłaby użyć do ostatniej próby – dotyku? Może szorstkiej skórki pozostałego po kolacji chleba, którego zaniosłaby jutro kaczkom do parku?
A może gładkiej skórki jabłka? Zosia rozmyślając zauważyła, że Mrs Fridge ją przywołuje. Zaczęła powoli przybliżać się do lodówki, żeby nie być zauważoną.
– Co powiesz o lodach? Na pewno się ich nie spodziewają! – zasugerowała rozbawiona i zadowolona lodówka – szczęśliwa, że mogła uczestniczyć w tym wyjątkowym wieczorze.
– Jesteś geniuszem! – wyszeptała lubiąca słodycze Zosia otwierając powoli zamrażarkę.
– Zamknijcie oczy i wyciągnijcie ręce! Znalazłam zadanie końcowe, to będzie niespodzianka…
Mama, tata i Jakub bez podglądania podali ręce Zosi, a ona bardzo szybko położyła im na dłoniach lody.
– Jakie zimne! – wykrzyknęli zaskoczeni i zaciekawieni.
– A więc, co to jest? – zapytała Zosia.
– Lody! – krzyknął zadowolony Jakub dodając – Jutro zagramy jeszcze raz?
– Tak, fajnie jest spędzać wspólnie czas w kuchni, a ja mam już pomysł na następny test… – powiedziała Zosia puszcając oczko do Mrs Fridge. W zamrażarce zauważyła kostki lodu!
